Mistrzyni

(Portret Marii Janion autorstwa Zbigniewa Kresowatego )
Jak twierdził stary Sokrates, choć słów tych nie kierował do kobiet, najważniejsze w relacji nauczyciel uczeń, jest myślenie. Nie chodzi przy tym o jego formalną poprawność, ale o ruch, o wyruszanie w (intelektualną) drogę. Nauczyciel, który spowoduje, że uczeń będzie stał w ciągłym wietrze myśli jest mistrzem. Dziś myślenie nie jest w cenie. Prawdziwi nauczyciele odchodzą. Ich miejsce wypełnia belfer rozdający testy, adiunkt uczący studentów, jak starać się o punkty no i super autorytet: Google.
Odeszła Maria Janion, wielka (ostatnia?) mistrzyni, tym bardziej wyjątkowa, że wskazywała takie
drogi intelektualnych poszukiwań, po których mało kto przedtem kroczył. Była tytanką, bo brała się za bary z całą narodową tradycją, z jej skostniałą, choć wciąż żywą, symboliką i mitomanią. Potwornie pracowita erudytka, nie zadowalała się rolą akademickiej intelektualistki. Była – powiedzą wam o tym jej uczniowie - rewolucjonistką, prowokatorką, nowatorką przepełnioną wszelako szacunkiem wobec tego, co starała się zredefiniować i postawić na głowie. Była też feministką co się zowie i to właśnie jej feministyczne myślenie, czy raczej myślenie z głębi kobiecości powodowało, że jej dorobek, styl, osobowość są czymś tak unikatowym i ważnym.
Dwanaście lat temu na Kongresie Kobiet wygłosiła do kilku tysięcy uczestniczek wykład o narodowej tradycji, męskiej wspólnocie braterstwa i ofiarniczej roli kobiet. Była to krótka synteza tego co nazywało się i ciągle nazywa „polskością” i czego – jak nam od dziecka mówiono – „nie wolno szargać”. Janion niczego nigdy nie szargała, pragnęła jednak zwrócić uwagę na rewers tej narodowej narracji, na nieobecność realnych kobiet. Wykład nie odnosił się tylko do polskiej tradycji i historii,
Janion postawiła w nim drogowskazy intelektualno-polityczne dla całego kobiecego ruchu.
Namawiała do tworzenia świeckich kobiecych wspólnot, by zneutralizować szkodliwy wpływ Kościoła na prawo i edukację; do wchodzenia w sferę publiczną, by reprezentować rzeczywiste interesy kobiet, do troski o kobiece prawa, kobiecą wolność i podmiotowość, namawiała do wysiłku intelektualnego, którego celem byłoby przedefiniowanie narodowych symboli i polskiej tożsamości.
Stanowczo twierdziła, że transformacja nie może się dokonać bez emancypacji osób wykluczonych i bez zbudowania nowoczesnej polityki równouprawnienia płci. Przede wszystkim zaś namawiała do budowania solidarności; powiedziała: „Kobieca solidarność jest naszym wspólnym zbiorowym obowiązkiem”.
Pamiętam, że przed jej wykładem zapytałam ze sceny, „która z was czuje się feministką?”. Podniosło się może z 300 rąk. Po latach gdy zadałam to samo pytanie, rąk były już tysiące.
Maria Janion ustawiła nas w wietrze myśli. I ten wiatr ciągle wieje.
Autorka: Magdalena Środa dla Wysokich Obcasów i Kongresu Kobiet